Posty

Wyświetlanie postów z 2019

Po - część czwarta

       Światła, fajerwerki, amok i masa ciał niezdolnych do wytworzenia potu. Wszystko to jeszcze przed strefą, w której odbywało się doroczne przyjęcie. Fin szła z zamkniętymi oczami, Geb prowadził ją przez tłum podekscytowanych szczęśliwców i desperatów bez zaproszenia. Co roku wyglądało to mniej więcej tak samo - ludzie zbierali się pod bramą, licząc na to, że któryś z Pierwszych weźmie ich ze sobą w przypływie szczodrości. W praktyce działał bardziej przypadek. Pierwsi mieli wszystko, czego chcieli. Nie zależało im na cudzych pieniądzach, czy wyglądzie - jednego i drugiego mieli pod dostatkiem. Większość ludzi bez wahania oddała by się któremukolwiek z uprzywilejowanych, byle móc zlizać choć odrobinę splendoru z ich palców za niską cenę własnej godności. Pierwsi lubili jednak robić dobre wrażenie, więc wchodząc na przyjęcie zabierali zwykle ze sobą kogoś z plebsu, by mógł przez chwilę być ich najlepszym przyjacielem, a po chwili zostać zapomniany na terenie gigantycznej imprezy.