Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2014

John i exodus

       Po kilku tygodniach walki z plagą komarów John zwyciężył i przez parę następnych dni żył odnawianiem uszczuplonych zapasów krwi. Euforia jednak szybko minęła i słodki smak wygranej zaniknął, pogrążając mężczyznę na powrót w samotnym otępieniu.        Minął tydzień.        Minął miesiąc.        Minęło pół roku i nadal nic nie zakłócało monotonii życia ocalałego z zagłady atomowej. W jego umyśle zaczęły kiełkować pierwsze niepokojące myśli. "Jestem jedynym ocalałym?" "Kiedykolwiek będę mógł wyjść na powierzchnię?" "Czy dalsze życie ma sens?" Noże zaczęły szeptać przy posiłkach. Obiecywały szczęście i towarzystwo. Starannie konserwowana broń szczękała łagodnie i obiecywała brak bólu. Rury pod sufitem zapewniały, że są wystarczająco mocne. John co raz bardziej otępiały i obojętny na świat żył tylko dzięki przyzwyczajeniom.        Pewnego razu John obudził się w środku nocy. Nogi od razu zaczęły go prowadzić i miały zadanie to skończyć. Wtedy w

John i hydroprocesor

Napiszę szybciej, niż ktokolwiek się spodziewał - nawet ja ^^        John stał przy ścianie swojego schronu, dyskretnie wychylając się  przez wejście do maszynowni. Generator cicho warkotał i skutecznie zagłuszał kroki mężczyzny, gdy ten wśliznął się do pomieszczenia. Zaczął się rozglądać w poszukiwaniu znienawidzonego wroga. Ręką trzymająca pistolet drżała w napięciu.        Znalazł go. Siedział w elektronice niczego się nie spodziewając. John odbezpieczył broń, podszedł najbliżej jak mógł i wymierzył... Odgłos wystrzału niemal wstrząsnął tak cichym do tej pory bunkrem. Z komara nie miało co zostać - kula miała średnicę większą niż ciało owada, więc po prostu zmiotła go ze świata, odbijając się rykoszetem od betonowych ścian.        Dopiero teraz John uświadomił sobie, że w euforii nie spojrzał wcale, na czym siedział komar. Tymczasem okazało się, że unicestwiając wroga zniszczył przy okazji hydroprocesor. Oznaczało to niemal wyrok, bo bez możliwości uzdatniania wody mężczyzn