Posty

Wyświetlanie postów z 2017

Chyba dzień

       Dziś jest jeden z tych dni, nieco surrealistycznych, zdecydowanie odklejonych od szarej codzienności. Budzę się względnie rano, ze spokojną świadomością, że wieczorem nie zasnę i przez większość dnia nic nie zjem. Bywa. Godzinami robię różne rzeczy, żeby zająć czymś ciało, gdy mózg bierze sobie ode mnie wolne i działa raczej na własną rękę. Ciężko nawet powiedzieć, żebym czuł się źle - źle czułem się wczoraj, a dziś jedynie chłodno wszystko przyjmuję, starając się wyglądem odwieść większość ludzi od prób kontaktu. Odpocząć od przyjaciół, od aktywności i od samego siebie. Dziwne bezczucie. O trzeciej czterdzieści przypominam sobie, że w sumie to mam bloga i może coś napiszę, bo jest dopiero trzecia czterdzieści, więc mam jeszcze wciąż jakieś pięć godzin na brak snu. Chwilę wcześniej posnęli współlokatorzy, więc z czystym sumieniem zaglądam do lodówki - nie ma już żadnych oczu, mogę zakończyć popisy w niejedzeniu i nawpierdalać się do jutra. Jednak przekorny los weryfikuje moje p

Pseudonim

Po co mi nauka, Gdy jestem tylko pseudointeligentem, W pseudo inteligentnym świecie. Po co mi iść na przeciw, Skoro tak wygodnie jest się unosić, Na fali tłumu. Po co mi czas, Kiedy tak uporczywie go marnuję, Wypuszczając kółka z dymu, I z każdym oddechem, Tracąc kawałek siebie. Po co mi słowa, Skoro tak beztrosko Rzygają nimi wszyscy, Tak że wystarczy się nachylić, By się znów ubrudzić. I na co mi to, Piekło miękkiego materaca, Skoro już dawno zapomniałem, Jak zasnąć.

Postwakacyjne powroty

Chciałem coś napisać, uszykowałem prawie stronę, ale nagle stwierdziłem, że mi się to w ogóle nie podoba i wszystko usunąłem. Póki co wrzucam więc tego prawie pustego posta, ale postaram się napisać coś w najbliższym czasie. Mam nadzieję, że ktoś się stęsknił. Pozdrawiam! Kemot

Lustro

Obraz

Poltergeist

No to ten, prawie wyrabiam normę. Ale za to tym razem może coś dłuższego, bo miałem całkiem przyzwoity sen. I rozmowę z czytelniczką!        W ciemnym pomieszczeniu panowała kompletna cisza. Byłoby to niemożliwe do zaobserwowania dla dowolnego człowieka, bo pokój należał do gatunku takich, które skrzypią każdą deską, gdy tylko ktoś wejdzie. Jednak teraz, jeszcze przez chwilę, trwał niezmącony spokój.        Pomieszczenie było średniej wielkości, kwadratowe i nie znajdowało się w nim nic, prócz kilku równomiernie rozmieszczonych kolumn, mających za zadanie podtrzymywać konstrukcję. Wyglądały jednak dość topornie, jakby ktoś wziął przypadkowe kłody drewna, z trudem podtrzymujące same siebie. Ściany były natomiast mozaiką cegieł, przetykanych przypadkowo rozmieszczonymi deskami, z jednymi, solidnie wyglądającymi drzwiami wykonanymi z dębu. Atmosferę dopełniała snująca się leniwie mgła, rozświetlona delikatnie jakimś nieziemskim światłem, nie posiadającym konkretnego źródła.    

Nie próbuj

Nie próbuj mnie zrozumieć, bo nie zrozumiesz, zbagatelizujesz. powiesz, że jutro będzie lepiej a ja osobiście dopilnuję by było tak samo Nie próbuj mnie zrozumieć, bo sam nie rozumiem się wcale nie wiem co pcha mnie w głąb dalej Nie próbuj mnie zrozumieć, bo sam się rozumieć nie chcę jest mi niedobrze ale pasuje mi to do image'u Nie próbuj mnie zrozumieć, bo nie zrozumiesz albo co gorsza zrozumiesz i co mi wtedy kurwa zostanie

Kot

       Dziś wyjątkowo mam okazję zamieścić tekst swojego czytelnika! Pozostanie chyba anonimowy, chyba że sam zechce bardzo się do swojego dzieła przyznać. Bez dalszego przedłużania, zapraszam do czytania. (Prawie nie czuję, że rymuję, hihi, hoho.) W pewnym mieszkaniu żył pewien kot. Jak to zwykle bywa w zwyczaju kotów, zaraz po zwyczajowej herbatce "five o'clock" (pił herbatkę Oko Smoka, gdyby ktoś był zainteresowany) nasz kot uciął sobie drzemkę. Śpiąc, śnił co następuje: Było leniwe popołudnie, leżał jak zwykle na swoim tapczaniku. Jego Pani wyszła, zostawiając go samego w mieszkaniu. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że po pierwsze - Pani się nie pożegnała, a po drugie - tym razem Pani bardzo długo nie wracała. Nie wróciła na noc i kot czuł ogromną pustkę, gdy nie mógł jak zazwyczaj zwinąć się w kłębek na Jej kolanach i poczuć jej delikatną, zimną dłoń na swoim grzbiecie. Ale bywało tak już wcześniej, że jego Pani nie wracała na n