Kot
Dziś wyjątkowo mam okazję zamieścić tekst swojego czytelnika! Pozostanie chyba anonimowy, chyba że sam zechce bardzo się do swojego dzieła przyznać. Bez dalszego przedłużania, zapraszam do czytania. (Prawie nie czuję, że rymuję, hihi, hoho.)
W pewnym mieszkaniu żył pewien kot.
Jak to zwykle bywa w zwyczaju kotów, zaraz po
zwyczajowej herbatce "five o'clock" (pił herbatkę Oko Smoka, gdyby
ktoś był zainteresowany) nasz kot uciął sobie drzemkę.
Śpiąc, śnił co następuje:
Było leniwe popołudnie, leżał jak zwykle na swoim
tapczaniku. Jego Pani wyszła, zostawiając go samego w mieszkaniu. Nie byłoby w
tym nic dziwnego, gdyby nie to, że po pierwsze - Pani się nie pożegnała, a po
drugie - tym razem Pani bardzo długo nie wracała.
Nie wróciła na noc i kot czuł ogromną pustkę, gdy
nie mógł jak zazwyczaj zwinąć się w kłębek na Jej kolanach i poczuć jej
delikatną, zimną dłoń na swoim grzbiecie.
Ale bywało tak już wcześniej, że jego Pani nie
wracała na noc, zazwyczaj potem wynagradzała mu to długimi zabawami.
Poważnie kot zaczął się martwić, kiedy następnego
dnia Pani nadal nie było. Po południu postanowił wyjść i jej poszukać.
Jak można się było domyślić, nie znalazł Jej, bo
Pani już nie było. Ogarnięty paniką gorączkowo próbował ją znaleźć, chociaż
wiedział, że nic z tego nie będzie.
W tym momencie, gdy czuł zupełną bezradność,
smutek i żal, kot obudził się.
Możliwe, że mieliście kiedyś tę nieprzyjemność
"nie do końca się obudzić", kiedy jesteście już wszystkiego świadomi,
ale nie możecie się ruszyć.
Dokładnie w tym stanie był teraz kot.
Cyk, cyk - usłyszał odgłos mechanizmu swojego
kieszonkowego zegarka.
Cyk, cyk - czas mija.
Cyk, cyk - kiedy zapomnisz?
Cyk, cyk - kiedy zrobisz to, co planujesz zrobić
każdego dnia?
Cyk, cyk - czas ucieka.
Wreszcie kot zdołał się poruszyć. Poszedł najpierw
do kuchni, nalał sobie kieliszek zimnego spirytusu i wypił, następnie wyszedł
na balkon i zapalił papierosa.
Cyk, cyk - nie dzisiaj.
Cyk, cyk - koniec.
Piękne.
OdpowiedzUsuńTęsknisz za kimś?
Niech odpowiedzią będzie brak odpowiedzi.
Usuń