John i exodus
Po kilku tygodniach walki z plagą komarów John zwyciężył i przez parę następnych dni żył odnawianiem uszczuplonych zapasów krwi. Euforia jednak szybko minęła i słodki smak wygranej zaniknął, pogrążając mężczyznę na powrót w samotnym otępieniu. Minął tydzień. Minął miesiąc. Minęło pół roku i nadal nic nie zakłócało monotonii życia ocalałego z zagłady atomowej. W jego umyśle zaczęły kiełkować pierwsze niepokojące myśli. "Jestem jedynym ocalałym?" "Kiedykolwiek będę mógł wyjść na powierzchnię?" "Czy dalsze życie ma sens?" Noże zaczęły szeptać przy posiłkach. Obiecywały szczęście i towarzystwo. Starannie konserwowana broń szczękała łagodnie i obiecywała brak bólu. Rury pod sufitem zapewniały, że są wystarczająco mocne. John co raz bardziej otępiały i obojętny na świat żył tylko dzięki przyzwyczajeniom. ...