Wyrocznia

       Miesiąc przerwy powinien mi wystarczyć, żeby coś napisać.

        Wiktoria miała problem. A właściwie same problemy. Nie szło jej w szkole, zostawił ją chłopak, nie mogła dogadać się z rodzicami, pokłóciła się z jedyną przyjaciółką, a jej kot został rozjechany przez samochód i od trzech dni gnił w rowie przy szosie. Jeżeli cokolwiek mogło pójść źle, to tak się działo. Wydawało jej się, że nie jest nikomu potrzebna i nikt nie chce się z nią zadawać. Zaczęła rozmyślać nad całym swoim życiem, światem i wszechświatem, więc wieczorami przez długie godziny nie mogła zasnąć. Leżała tylko przewracając się z jednego boku na drugi i rozpaczając. Poduszka nagrzewała się do nieznośnych dla ucha temperatur i nawet odwracanie jej nie przynosiło już efektów. Kołdra złośliwie układała się w poprzek, tak że nie sięgała do stóp, a Wiktoria nie mogła znaleźć brzegów, by ją dobrze ułożyć. Noc kończyła się kłębowiskiem złożonym z prześcieradła, pościeli i wystających z nich członków ciała dziewczyny.
       Poranki były tak samo złe. Po niemal nieprzespanej nocy ciężko było zwlec się z łóżka, które po nieustannych walkach nagle stawało się przyjacielem. Gdy Wiktoria była już na nogach, umyta, ubrana i po śniadaniu, wychodziła z domu i szła na przystanek, by pojechać do szkoły. Autobus zwykle przyjeżdżał o czasie, te same osoby co zawsze wchodziły, kasowały bilety i zajmowały te same miejsca. Lekcje w szkole były tak samo nieistotne, nauczyciele jak zwykle marudzili, a klasa się nie przejmowała. Jednak tego dnia coś się zmieniło.
       Gdy Wiktoria szła korytarzem, miała dziwne przeczucie, że coś jest nie tak, ale nie miała czasu się nad tym zastanowić. Kiedy przechodziła ponownie, wrażenie się nasiliło i zaczęło ją męczyć. Wodziła wzrokiem dookoła szukając zmian, ale wszystkie ławki były na miejscach, gabloty na swoich ścianach, a niezmieniana od lat gazetka wisiała przy pokoju nauczycielskim. Coś o patronie szkoły, kiedy jest jego dzień, czym zasłynął i tak dalej. Pod wpływem impulsu dziewczyna podeszła i zaczęła się jej dokładniej przyglądać. Duże zdjęcie jakiegoś staruszka. Biografia na kolorowych, niepasujących do siebie kartkach. Doczepione szpilkami, nędzne, papierowe liście. I mała karteczka, ledwie wystająca spod większej, opisującej losy patrona w czasie wojny. Wiktoria wyjęła ją i przeczytała:

Pytania Bez Odpowiedzi?
Znajdź Swoją Wyrocznię!
Bądź Na Skrzyżowaniu Ulic Kamiennej I Brukowej!
Dziś O 17:00

       Kto zostawił tę kartkę? Do kogo napisał? Skąd wiedział? Miliony pytań zawirowały w głowie dziewczyny, ale już wiedziała, że to sprawdzi. Schowała kartkę do kieszeni i jeszcze bardziej rozkojarzona niż zwykle, poszła na kolejną lekcję. Godziny mijały strasznie szybko. Gdy o 16 zajęcia się skończyły, Wiktoria niemal biegiem dostała się na dworzec autobusowy i zaczęła sprawdzać na małej mapce nazwy ulic. Stwierdziła, że zdąży dojechać na Kamienną, a potem dojść na róg Brukowej o czasie. Wsiadła w swój autobus i z mocniej bijącym sercem odliczała przystanki. Gdy w końcu drzwi otworzyły się po raz ósmy, wysiadła i zaczęła iść powoli wzdłuż asfaltowej jezdni, by się trochę uspokoić. Na miejscu była pięć minut przed czasem, więc zaczęła się rozglądać po okolicznych budynkach. Jakieś kamienice, witryny sklepów, apteka, zabite deskami okna starego budynku, żebrak z papierowym kubeczkiem na datki i tłum ludzi idących w sobie tylko znanych kierunkach. Czas który do tej pory pędził, teraz niemal się zatrzymał, zmieniając pozostałe minuty w godziny oczekiwania. Wybiła siedemnasta. W sklepie z artykułami AGD i RTV zapaliło się więcej świateł, co przyciągnęło uwagę dziewczyny. Podeszła do szyby z wystawą i zobaczyła misterną piramidę z ogromnych, płaskich telewizorów. Właśnie zostały włączone na jeden program, gdzie zaczął się blok reklamowy.

"Problemy z koncentracją? Nie dajesz sobie rady w szkole? Weź Mózgoprzyspieszator! Do tej pory nie mogłem rozwiązać najprostszych zadań z matmy, a teraz jeżdżę na konkursy!"

"Kłopot z nadwagą? Niska samoocena? Nikt nie chce z tobą rozmawiać? Oto najnowsze dzieło farmaceutów - Odchudzacz! Wystarczą dwie tabletki dziennie, by mieć wspaniałą figurę! Polecam: Gwiazda Znanego Serialu"

       Reklamy migały obrazkami, pięknymi i uśmiechniętymi ludźmi, którzy nie mieli problemów. Wiktoria zapragnęła być taka, jak oni. Zrozumiała, że tak niewiele brakuje jej do szczęścia. Pobiegła do mieszczącej się obok apteki, kupiła co było trzeba i wróciła do domu. W pokoju włączyła swoją prywatną Wyrocznię, obiecując słuchać jej rad i wierzyć w każde jej słowo.





       W tym samym czasie, idąc ulicą z kamiennych płyt, przechodzących właśnie w bruk, dwójka ludzi, prowadziła przyjacielską rozmowę.
- Znalazł Cię ktoś ostatnio, Wyrocznio? - zapytał mężczyzna.
- Chyba jakieś trzy tygodnie jeden chłopak. Udało mu się w ostatnim momencie, bo jak znalazł moje stałe miejsce, Rozsądek zaczął mu mówić, że to niemożliwe i powinien wracać. Na szczęście przeszedł próbę i udało mi się z nim porozmawiać. To dobry człowiek, tylko zagubiony. - odpowiedziała kobieta.
- Jak wszyscy, którzy do nas przychodzą. Wydaje mi się, że z upływem wieków ludzkość się nie zmieniła, tylko dostosowała do siebie nowe problemy.
- Też o tym myślałam. A co słychać u Ciebie?
- Wiesz jak to jest być Wyrocznią. Dziewięćdziesiąt procent znajduje na swojej kartce ulice Kamienną i Brukową z ich Telewizorami, dziesięć domyśla się znaczenia kamienia i bruku i przychodzi w to miejsce, ale i tak tylko mała cząstka nie cofnie się do ostatniego momentu i mnie znajdzie. Już od dwóch miesięcy czekam, więc aż mam ochotę iść na tamto durne skrzyżowanie i zabrać kogoś sprzed Telewizorów.
- Wiesz przecież jakie jest prawo. - oświadczyła kobieta - Każdy sam wybiera swoją Wyrocznię.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zjazd rodzinny

Jest super.

Studia, życie i cała reszta